Zdaje mi się że Państwo sztukę uważają za Boga

albo artystę uważają za Boga, bo Państwa zdaniem artysta ma być poza wszelkim prawem, artysta wszytko może, natomiast biskup nie może wesprzeć wiernych, dyrektor galerii nie może zamknąć galerii…

 

Dzisiaj opublikowano link do nagrania z dyskusji w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie: oto linkhttp://vimeo.com/80901258

Można odsłuchać półtoragodzinnego, pełnego (z drobnym ucięciem ostatnich minut dyskusji) zapisu.

 

Ta sprawa wymagałaby pełniejszego uporządkowania, na które nie za bardzo teraz mam czas. W sumie uważam to swoje ryzykowne wyjście z frondowego okopu za ciekawe, ponieważ chociaż z jednej strony sprowokowało ono atak dyskutantów, ale też pokazało się z której strony padają strzały i o co tu idzie.

 

Otóż w skrócie idzie o to, kto jest prawodawcą w przestrzeni. Kto jest  „Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec (Ap.22)” i czy prawo polskie uzna że istnieje choć kawałeczek przestrzeni o nazwie „Galeria” gdzie nie panuje prawo, czyli gdzie panuje ulubione krytyka sztuki „Bezprawie”. Przy czym chodzi tu nawet o takie nasze zwykłe polskie prawo.

 

  1. Najbardziej rzuca się w oczy, że „tamta strona” uważa, że teren muzeum, czy galerii jest wyjęty spod wszelkiego prawa. Prawa kulturowego, moralnego, religijnego (nie miał prawa wypowiadać się biskup) jak i prawa państwowego (nie miał prawa dyrektor CSW nie przedłużyć kontrowersyjnej wystawy) Moja odpowiedź (i co ciekawe, wsparł mnie w tym prawnik Jakub Dąbrowski), jest następująca. Nie istnieje taka przestrzeń, która nie podlega żadnemu prawu. Także to co mówiła p. Prof. Zeidler – Janiszewska o przestrzeni autonomicznej i autonomicznym czynie artysty spotkało się z ostrą reakcją dyskutanta, artysty, którego zdaniem również coś takiego nie istnieje. Czyli w sumie, co było dla mnie zaskoczeniem, otrzymałam rzeczowe wsparcie od niektórych dyskutantów. 

    To ciekawe, jakby podążyć, co w sumie „tamta strona” uważa. Czy rzeczywiście nigdy i żaden czyn artysty na terenie CSW nie spotkałby się z ich negatywną oceną moralną, niezależnie od tego co by ten człowiek zrobił. 

    Oczywiście istnieje tu kontrast wrażliwości, jak dla mnie to dzieją się tam od dawna rzeczy niemoralne, lecz czy oni pozwoliliby aby tam ktoś normalnie kogoś zabił, to znaczy np. wbił artysta komuś nóż w plecy. Z tego rozumowania które przedstawiono wynika, że raczej by pozwolili, bo nie widać żadnej granicy moralnego zła, na której artysta miałby się obowiązek zatrzymać. Ideał to artysta – anarchista, „bokser ze szklaną szczęką”. Artysta zadaje ciosy po twarzach, a ty człowieku nie masz prawa go spytać w jakim celu, ani go powstrzymywać, natomiast on ciosu otrzymać nie może, bo jego szczęka jest szklana. 

  2. Potraktowałam to swoje wyjście bardzo poważnie merytorycznie. Nie powiem, żeby odpowiedź jaką mi dano nie była ciekawa, ale była jednak bardziej ideologiczna niż merytoryczna. Czego bym chciała. Żeby skoro już zrobiono coś takiego jak półtoragodzinna dyskusja transmitowana na żywo, tłumaczona na język angielski i transmitowana w centra kultury na świecie, jak i do odbiorców indywidualnych, to być może ich oczekiwania byłyby takie, żeby ktoś ze strony CSW wytłumaczył co tak naprawdę tam zaszło. Obrazy ze sztuką z roku 1500-1700 są ciekawe, ale chyba jakby obok nurtu rozważań.

    Miałam jednak wrażenie, że w pewnej mierze to co słyszę, jest to próba wyprowadzenia mnie z równowagi argumentacją dobrze mi znaną, niemniej nie dotyczącą bezpośrednio tematu (o złym Kościele co się nie zna na sztuce, o księżach pedofilach, o biskupach który stają po stronie wiernych a nie artystów, o mowie nienawiści, o pięści, o zastraszaniu większości przez mniejszość). 

    Chwila moment ! Jaka pięść i jaka większość. Zauważam że sytuacja podczas dyskusji była nieco absurdalna, przychodzi jedna historyczka sztuki z prawicowej strony na ich salę, spokojnie się wypowiada, grzeczniutko. Jeżeli ktoś podnosił głos i wychodził poza argumentację merytoryczną, to był to Iwo Zmyślony, a nie ja. To nie ja wchodzę w emocje. 

  3. Co by powinno się zrobić, żeby ta dyskusja stała się wartościowa. Zorganizowano tę dyskusję na poziomie młodych interpretatorów, pomiędzy środowiskami Fronda.pl – Kultura Liberalna. Tymczasem ja nadal bym chciała porozmawiać z artystą Jackiem Markiewiczem i z profesorem Grzegorzem Kowalskim, promotorem tej pracy dyplomowej. To są tak naprawdę osoby, których wypowiedź by tu coś wnosiła. To dziwne, profesor siedzi na sali i milczy, a artysta schował się w mysią dziurę i jedynie Gazeta Wyborcza była w stanie na moment go stamtąd wywabić. Na żadną dyskusję on nie wyszedł. Także ta prawicowa strona nie miała swojej szerszej reprezentacji. Na przykład kto rzucił ta farbą. Podobno CSW wie kto to był. Czemu więc nie widzieliśmy tej osoby tylko gdybaliśmy jakie były jej motywacje? 

    Oczywiście, na tym etapie, kiedy już sprawa jest w sądzie będą się wypowiadać komentatorzy, który usiłują zakopać pod dywan rzecz oczywistą, to znaczy, że praca Markiewicza od samego początku miała dwie interpretacje. Albo adoracja w znaczeniu cielesnego, sensualnego uwielbienia wizerunku Boga, albo bluźnierstwo z tych samych powodów. Komentatorzy usiłują obecnie zarysowywać taką sytuację, jakoby wszyscy śwatli od dawna wiedzieli że profanacji nie było, a ty jedynie niedouczony ciemnaku się oburzasz. Te manewry rzeczywiście są mocne i idą one wbrew niektórym pierwotnym wypowiedziom artysty, a także jego profesora. Oni wiedzieli że robią coś kontrowersyjnego, prowokacyjnego. Nie mówmy że nie wiedzieli, bo to normalnie nie jest prawda. Ciekawe, że to w imię wolności artysty jest taka sytuacja że on milczy, a wypowiada się za niego krytyk.

    Artysta który także i później przekraczał normy moralne ma być niby obecnie jakimś subtelnym ewangelizatorem niezrozumianym przez ciemnogród. Ona sam zaś nie jest dopuszczany do głosu, bo mógłby nieostrożną wypowiedzią pokazać swoje prawdziwe oblicze. Ja bym zaś z chęcią chciała go poprowokować do takiej właśnie spontanicznej wypowiedzi. Mogłaby ona jednak obrócić w ruinę starania makijażystów dlatego do niej nie dojdzie.

  4. Kluczowa zaś wydaje mi się wypowiedź prawnika, który w końcu nie wytrzymał jak Iwo po raz kolejny mówił o zniszczeniu dzieła sztuki i rzeczowo przypomniał że mówimy jedynie o tym że ktoś farbą zamazał ścianę. Czyli ten wylew emocji, w sumie skierowany globalnie przeciwko Kościołowi na dodatek wylany osobiście na mnie, który tam zaprezentowano, był przejawem chyba jakiejś walki duchowej.

    Moja odpowiedź na pytanie: Kto jest Panem? Rzeczywiście Jezus jest Panem. Bo o to tu idzie, czy istnieje przestrzeń neutralna wobec dobra i zła (czy dobrze pamiętam że Nietzsche kombinował coś z tym że mają być osoby (artyści) ”Poza dobrem i złem” i chyba historia już pokazała ze nic z tego dobrego nie wynika). Taka przestrzeń wyjęta spod wszelkiego prawa, jakby tamta strona chciała, nie istnieje i tam wyraźnie nawet prawnik to powiedział.

    Maria Patynowska 

    P.S Jeżeli za kogoś się trzeba modlić to za pana Fabiana dyrektora CSW, jest teraz mocno atakowany za to, że nie przedłużył wystawy. Człowiek ten uczynił właściwie i zrobiło to na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Spostrzegam, że jest tam jakaś niezła szarpanina w tym CSW, ale jeżeli po którejś stronie staje moja sympatia, to jest to zdecydowanie po stronie włoskiego kuratora i krytyka sztuki Fabio Cavallucciego, a nie tych którzy teraz robią z niego wroga Bożka Sztuki, grzesznika przeciwko Wszechmocnemu Artyście Poza Dobrem i Złem.

    fronda.pl

Dodaj komentarz